II Narodziny
Burza myśli, cisza snów
za późno na wariactwo.
Po półmetku warto już?
nie, już nie warto.
Cisza myśli, burza snów
na wszystko nas stać!
jeszcze...
W drodze donikąd
święty spokój -
Ostatnie postawienie kart
na wszystko i nic
Wiara w rozum, nic-
za późno na ten bunt!
Przedzimowy letarg już
tylko już...
A -
na wszystko nas stać jeszcze!
W drodze donikąd
święty spokój -
Ostatnie postawienie kart
na Ciebie...
Marta narodziła się ponownie w wieku 33 lat, gdy w ciągu tygodnia rzuciła całe dotychczasowe życie i wyjechała na głuchą, zabitą dechami prowincję, pięćset kilometrów od rodzinnego miasta.
-
Na wyrzuty matki odpowiadała spokojnie.
-
-
-
Czuła podskórnie konieczność odseparowania się od toksycznej rodziny. Gdy tylko nadarzyła się taka okazja, nie zwlekała z decyzją. W stolicy żyła ostatkiem sił nadwrażliwca. W miejskim molochu wszystkiego było dla niej ZA. Za dużo, za szybko, za agresywnie, za przebojowo. Czuła się jak zaszczute zwierzę, któremu instynkt podpowiadał już tylko jedno: uciec. Uciec jak najdalej. Dosłownie i w przenośni. Najdalej, jak się da!