X Samotność
Urazy...
cóż urazy. Zawsze zostają.
Ważne, by się nie nawarstwiały.
Zawsze się nawarstwiają.
Niedoszły mistrz tao nic by nie powiedział.
Pamiętasz Balladę o turnieju w Blois?
„...ja przygarnięty, choć każdy odpycha...”
Teraz
można pójść we wszystkie dozwolone warianty Ty-
sprzeczności, na które najpierw chcemy być ślepi,
nieporozumienia -
kłótnie w końcu.
Najpierw pozornie oczyszczające, potem – nie do zniesienia.
Zobojętnienie -
A między tym
wszystkie tandemy odczuć:
złość z bezsilności,
żal z niespełnienia,
osamotnienie z izolacji,
oskarżanie z poczucia winy
i smutek
„...bo to wszystko nie tak, nie tak, nie to...”
Leżała na wznak kolejną już godzinę. Po przejściach w szkole tańca, prawie na czworakach dowlokła się do domu i padła na łóżko. Ta noc była wyjątkowo samotna. Próbowała na siłę przywołać sny o Edgarze. Zniknął tak, jak się pojawił. Nagle, bez pożegnania, po prostu. Szukała go w zakamarkach swoich myśli, szukała w ciemnościach swojej sypialni każdej kolejnej nocy.
Samotność. Bała się jej całe życie od dziecka, od maleńkości.