Co się stało?!
Widły, te cholerne widły były wysmarowane jakąś masakryczną trucizną – smoczysko znowu gwałtownie zwymiotowało.
Chryste Panie! Jak mogę ci pomóc?!
Nie możesz. Nic już nie da się zrobić – wyczerpany Trocek oparł się o ścianę. -
Bardana rozsadzało od środka. Przerażenie i narastająca rozpacz, walczyły z bezsilną złością i niezgodą na to co się działo. Wilk, ogromnym wysiłkiem woli próbował wyciszyć emocje. Przed oczami stanęła mu cała droga, którą przeszedł z Pocieszką.
Pamiętam, co mówiłeś mi na początku naszego spotkania.
Trochę ściemniałem, przepraszam -
Wybacz mi, chciałem wiedzieć, by zrozumieć.
A teraz, gdy już wiesz, zrozumiałeś?
Cisza była jedyną odpowiedzią.
Wilk usiadł przy smoku tak, by dotykać go ramieniem. Wiedział, że Pocieszka do końca będzie chciał być pocieszką. A on, jedyne co mógł, to mógł mu na to pozwolić.
Prawie siedemset lat byłem smokiem i wystarczy! Nie mogę już się doczekać następnego wcielenia.
Mimo czekającej pokuty?
A niech tam! Nawet pokuta będzie nowym, innym doświadczeniem.
Nie mów, że wszystko zaaranżowałeś tylko po to, by wyzwolić się ze smoczego wcielenia.
No, wszystko może nie, ale część...
Wiesz, ilu z nas chciałoby być tobą? To znaczy smokiem?
A wiesz, ile smoków pragnie być wilkiem, jednorożcem, nawet człowiekiem! Czyli zwykłym śmiertelnikiem, nie wybranym, nie przeznaczonym do poświęcenia i służby innym?
Świtało. Ulewa już dawno przeszła w mżawkę. Pod kościołem zbierała się coraz większa grupka ludzi. Smok patrzył na nich gasnącym wzrokiem. Ktoś dowiózł znad rzeki jedną, drugą taczkę złotego piasku, ktoś inny zaczął mieszać go z kałużą smoczej śliny na bruku. Paru wzięło się do formowania butów na smocze łapy.
Skąd oni wiedzą? -
Co poniektórzy z nich pamiętają jeszcze, kto tu przed nimi był gospodarzem i kto ich przywitał, gdy przyszli -
Wilk nie mógł zebrać myśli. Żołądek skurczył mu się boleśnie. Resztką woli powstrzymywał ugrzęźnięty w gardle skowyt. Drżał na całym ciele tak, że nie był w stanie dalej formować żałobnych kamaszy dla przyjaciela.
To nie tak miało być! – puściły mu w końcu nerwy. -